Historia centrum
Od powstania Centre du Dialogue mija 50 lat. Pierwsze spotkanie odbyło się 14 grudnia 1973 roku. Stefan Kisielewski mówił wtedy na temat „Polska między Wschodem a Zachodem”. W roku następnym spotkania odbywały się już prawie co miesiąc. W ciągu kolejnych lat Centrum stało się – jak pisał Jerzy Giedroyc – „jedną z najważniejszych instytucji polskich w Paryżu”.
O OŚRODKU DYSKUSYJNYM
Przy pallotyńskim wydawnictwie powstał w roku 1973 ośrodek odczytowo- dyskusyjny o nazwie Centre du Dialogue.
Na podkreślenie zasługuje już sama sala ośrodka: niewielkie wnętrze – zamieniane od czasu do czasu na kaplicę – nad którym pracowali wybitni polscy artyści: Alina Szapocznikow, Jan Lebenstein, Roman Cieślewicz, Jerzy Chudzik. Dwoje z nich już dziś nie żyje: Alina i Jurek. Ale wtedy, w 1973 roku, tworzyliśmy „mafię”. Każdy pragnął bezinteresownie włożyć swoją najlepszą część w urządzenie sali – kaplicy. Wydaje mi się, że to małe wnętrze paryskie – nieznane szerszemu ogółowi – należy do czołowych realizacji sakralnych ostatnich lat, i to nie tylko w wymiarze polskim. Czas zresztą pokaże, na ile się mylę… Pozwolę sobie przytoczyć fragment artykułu Wojciecha Skrodzkiego, Droga Aliny Szapocznikow, ogłoszonego w lutowym numerze „Więzi”: „Do cyklu Zielnik formalnie należy wspaniały wizerunek głowy Chrystusa z kaplicy pallotynów polskich w Paryżu. To niezwykłe dzieło, sięgające wyżyn dzisiejszej sztuki, przepojone jest tak wielkim uduchowieniem, spokojem i mądrością, taką głębią i bogactwem psychicznych treści, że kojarzy się właściwie tylko z jednym wizerunkiem – na Całunie Turyńskim. Przypuszczam, że związek ten nie jest przypadkowy; pewnym jego potwierdzeniem była dla mnie wystawa Człowiek i jego ślad zorganizowana w Paryżu. Na wystawie tej, obok wielu dokumentów i dzieł sztuki, znalazły się: wizerunek z Całunu Turyńskiego i głowa Chrystusa Aliny Szapocznikow – dzieło, które zamknęło skomplikowaną drogę twórczą wielkiej rzeźbiarki”.
Idea ośrodka zrodziła się niejako organicznie. Wokół wydawnictwa gromadzili się ludzie ciekawi, czy to autorzy, czy sympatycy odwiedzający redakcje. Sądziliśmy, że będzie rzeczą ze wszech miar słuszną wyniesienie dyskusji z mroku biur redakcyjnych ku szerszej publiczności. Zwłaszcza, że polski Paryż potrzebował ożywienia w tym zakresie.
Tak więc goście stanęli przed paryską inteligencją: Stefan Kisielewski, znany felietonista z krakowskiego „Tygodnika Powszechnego”; Jerzy Turowicz, naczelny redaktor tegoż pisma; Jacek Woźniakowski, dyrektor Znaku i profesor KUL-u; biskup Władysław Rubin, którego nie ma potrzeby tu przedstawiać; biskup André Rousset, przewodniczący komisji francuskiego Episkopatu do spraw emigracji; Tadeusz Mazowiecki, naczelny redaktor miesięcznika „Więź”; ksiądz Janusz St. Pasierb, eseista, profesor warszawskiej Akademii Teologicznej; Krzysztof Pomian, filozof profesor uniwersytetu paryskiego; jego „homolog” Jerzy Wojciechowski, profesor uniwersytetu w Ottawie; Wojciech Karpiński, publicysta z „Twórczości” i „Tygodnika Powszechnego; Józef Czapski, malarz, eseista, wrażliwy świadek zawiłych dziejów Europy; Zygmunt Mycielski, kompozytor i muzykolog; Roman Palester, również kompozytor i szerzyciel kultury muzycznej; Czesław Miłosz, poeta, pisarz, profesor Uniwersytetu w Berkeley; Zbigniew Herbert, poeta, dramaturg i eseista; ojciec Albert Krąpiec, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego…
Sądzę, że ten przegląd nazwisk pozwala na odkrycie szyfru ideowego ośrodka. Szyfr nie jest zresztą skomplikowany. Po pierwsze, zakłada jedność polskiej kultury – tworzonej wspólnie przez ludzi żyjących w kraju i na emigracji. Po drugie, postuluje swobodę konfrontacji odmiennych postaw. Czyli w końcu stara, liberalna i demokratyczna zasada jedności w różnorodności. Sądzę też, iż z podanych nazwisk można wyczuć prawdziwe ambicje gospodarzy: by każde spotkanie w ośrodku stało się wydarzeniem.
Ks. Józef Sadzik
„Nasza Rodzina”, nr 5 (380), maj 1976
Historia dialogu
Czesław Miłosz w Centre du Dialogue (Paryż, 1980). Fot. Dominique Le Core
RECOGITO
…”Od połowy lat sześćdziesiątych, głównie dzięki autorowi „Estetyki Martina Heideggera”, przy rue Surcouf pojawiało się wielu gości. Oprócz odczytów – a wśród prelegentów znalazły się takie osobistości jak Józef Bocheński, Józef Czapski, Jerzy Giedroyc, Konstanty Jeleński, Jerzy Krzysztoń, Janusz Pasierb, Jerzy Turowicz, Karol Wojtyła czy Jacek Woźniakowski – było grono osób blisko związanych z nietypową placówką. Po jednym ze swych wystąpień Stefan Kisielewski pisał, że przy rue Surcouf swoją działalność prowadzą ludzie „w miarę tylko zakażeni tendencjami osławionej kościelnej «odnowy», liberalni, lecz bez przesady, wolni od namiętnych narodowych bzików, zarazem Krajowcy i Paryżanie, rozsądni, a przyrodzoną skłonność do ekstrawagancji wyładowujący w kulcie musztardowożółtych, ogoniastych diabłów Jana Lebensteina, którymi przyozdobili swą salę”. Oprócz felietonisty „Tygodnika Powszechnego”, a zarazem pisarza i kompozytora, częstymi gośćmi, niejednokrotnie mieszkańcami, stałymi bywalcami domu przy rue Surcouf byli: Roman Cieślewicz, Teresa Dzieduszycka, Zbigniew Herbert z żoną, Stefan Kisielewski i jego syn Wacław, Jan Lebenstein, Halina Mikołajska, Czesław Miłosz z rodziną, Olga Scherer czy Alina Szapocznikow. Po latach dołączyli do nich: Ewa Berberyusz z mężem, Joanna Borkowska i Jason A. Goldsmith, Renata Gorczyńska, Julia Hartwig i Artur Międzyrzecki, Paweł Huelle z żoną i synem, Aleksander Jurewicz z córką, Jerzy i Piotr Kłoczowscy, Ewa Estera Lipiec, Bronisław Maj, Stanisław Misakowski z synem, Teresa Rudowicz i Marian Warzecha, Renate Schmidgall, Włodzimierz Sedlak, Teresa Tomsia z córką Moniką, Joanna Vincenz, Wanda Warska i Andrzej Kurylewicz z córką czy Leon Zaręba i jego córka Zofia Zarębianka…”
Marek WITTBROT
Paryż, 6 lutego 2015 roku Recogito, nr 78 (styczeń-czerwiec 2015)
Paweł Hertz, Julia Hartwig, Artur Międzyrzecki, Halina Mikołajska i ks. Józef Sadzik (Paryż, 1977). Fot. Witold Urbanowicz
MATERIA I DUCH
Marek Wittbrot: Nie jesteśmy bogami, więc nie stwarzamy z niczego, zawsze korzystamy z jakiegoś materiału. I nas Bóg stworzył z prochu ziemi, zatem było coś, z czego powstaliśmy.
Adam Zagajewski: Artysta stoi przed trudnym dylematem. Posiada nie tyle za mało, co za dużo rzeczy. Musi dokonać wyboru, poddać swój „stan posiadania” redukcji. Jednym z pierwszych elementów w starożytnej demokracji było znalezienie reprezentanta. Pisarz też szuka, próbuje stworzyć coś trwałego, odnaleźć właściwe słowo.
M. W.: Musi dokonać selekcji?
A. Z.: Selekcja odbywa się w dziwny sposób – powiedziałbym – niedemokratyczny. Jest gorączkowym poszukiwaniem. Poważna twórczość zawsze wiąże się ze sferą ducha, z czymś, co jest najtrudniejsze do określenia. Zawsze w grę wchodzi duch, który nie bardzo lubi być definiowany. Dlatego w moim przypadku kreacja jest raczej dialogiem, a nie eksplozją, dialogiem z kimś czy czymś, co poza mną. Istnieje jakiś tajemniczy partner, który nie jest czytelnikiem, lecz kimś ukrytym, kimś, z kim nawiązujemy rozmowę. Ten partner jest obecny w greckiej, jak i każdej innej tradycji. Właśnie ów partner sprawia, że poważniejemy, stajemy w obliczu kogoś czy czegoś, co narzuca nam powagę. Nie znaczy to, że tracimy poczucie humoru, ale naczelny pozostaje ton powagi.
„Nasza Rodzina”, nr 9-10 (660-661) 1999, s. 9-14
Adam Zagajewski w pallotyńskim Centre du Dialogue (Paryż, 1986). Fot. Stanisław Fredro-Boniecki
Po lewej: Adam Zagajewski i Paweł Jocz (Paryż, 1999). Fot. Marek Wittbrot
Leszek Kolakowski i Ludwik Flaszen w Centre du Dialogue (Paryż, 1987). Fot. Stanisłw Fredro-Boniecki
Zbigniew Herbert. Fot. Witold Urbanowicz
Ks. Janusz Pasierb. Fot. Witold Urbanowicz
Jacek Woźniakowski. Fot. Marek Wittbrot
Wojciech Pszoniak. Fot. Witold Urbanowicz
1988
Yves Montant, Lech Wałęsa i Bronisław Geremek podczas spotkania zorganizowanego przez Centre du Dialogue (Paryż, 1988). Fot. Stanisław Fredro-Boniecki
kontakt
Telefon
+33 01 40 62 69 16
marekwittbrot@googlemail.com