Gościem Radia Pallotti.FM jest ks. Marek Wittbrot SAC. Od 33 lat pracuje w Paryżu. Jest redaktorem naczelnym czasopisma internetowego „Recogito”. Jego najnowsze dzieło to Ziarno pustyni. Ks. Marek nie nadużywa słów. Oszczędny jest w obrazowaniu. Zawsze trzyma się Pisma obu Testamentów z oczywistą przewagą Ewangelii. Rozmowę przeprowadziła Monika Florek-Mostowska.
GOŚĆ RADIA PALLOTTI.FMks. Marek Wittbrot SAC
Między słowami
Dialog to słowa… Dialog to mowa, czy roz-mowa. Goście pallotyńskiego Centre du Dialogue (Centrum Dialogu) toczyli rozmowy na istotne tematy społeczne, polityczne, moralne, naukowe. Toczyli rozmowy publicznie, w legendarnej sali – kaplicy, liczącej 70 miejsc siedzących oraz rozmowy poufne – z ks. Józefem Sadzikiem. Alina Szapocznikow, Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, ks. Janusz St. Pasierb, Stefan Kisielewski – to tylko nieliczni, którzy „Józka” uważali za swojego przyjaciela. On inspirował ich do podejmowania trudnych tematów. Lebenstein pod wpływem ks. Sadzika stworzył witraż przedstawiający sceny z Apokalipsy św. Jana. Miłosz zabrał się z sukcesem za tłumaczenie Księgi Psalmów czy Księgi Hioba. Szapocznikow ofiarowała do Centrum Dialogu rzeźbę – Głowę Chrystusa.
Dzisiaj Centre du Dialogue żyje nadal. Pielęgnuje tradycję dialogu. Nie boi się tematów ważnych i kontrowersyjnych. Zaprasza gości o różnych światopoglądach. Wszystko po to, by poszukiwać prawdy, by tworzyć przestrzeń do wspólnego działania.
Z okazji jubileuszu Centre du Dialogue przypominamy gości tego miejsca i idee, którymi Centre du Dialogue żyje. Zapraszamy na wirtualną wędrówkę do miejsc, które odwiedzał ks. Józef Sadzik i na spotkania z osobami, które spotykał.
Aleksandra Anna Moskal
Chrześcijaństwo i współczesny kształt kultury polskiej
Czego kultura dzisiaj oczekuje od religii, nie tylko w Polsce? Mnie się wydaje, że na to najlepiej odpowiedział Karol Marks. Nie mam na myśli tego słynnego zdania, że religia to opium dla ludu, tylko to zdanie, które poprzedza owo słynne, mianowicie: religia jest oddechem duszy w bezdusznym świecie. I właśnie w tym spłaszczonym świecie kultury horyzontalnej chrześcijaństwo może i powinno przywrócić, dać ludziom przeżycie wielkiej amplitudy ich losu, wielkiego dramatu ludzkiego, inności, głębi, tajemnicy. Po prostu dzisiaj, kiedy człowiek najczęściej staje wobec takiego konsumpcyjnego wyboru, czy mieć albo nie mieć, albo mieć więcej i mieć mniej, to trzeba by powiedzieć, że są jeszcze takie wybory jak zło i dobro, jak ocalenie i zatracenie siebie. Chrześcijaństwo jest tą religią, która mówiła i mówi: cóż pomoże człowiekowi choćby zyskał cały świat, a stracił swoją duszę. Chrześcijaństwo, które jest przecież ideą antykonsumpcyjną, która proponuje stosunek nie tylko, na pewno nie w większym wymiarze ofiarnym, ale na pewno stosunek bezinteresowny do świata w stosunku do piękna. Kiedy Chrystus mówił: popatrzcie na lilie, popatrzcie na ptaki, to właśnie proponował ludziom tego rodzaju spojrzenie. Chrześcijaństwo, które ratuje prawa ludzkie. Ba, ale tutaj właśnie to chrześcijaństwo, ten Kościół musi zacząć respektować te prawa wewnątrz siebie, musi się sam wyzbyć cech totalitarnych, które przekazał innym późniejszym formacjom. I tutaj jest właśnie problem i struktur, i problem instytucji. […]
Jakiego chrześcijaństwa szukają, czego w chrześcijaństwie szukają twórcy, ci ludzie, którzy tworzą elitę współczesnej kultury polskiej? Swego czasu, za poduszczeniem mego znakomitego przyjaciela, powziąłem szaleńczy pomysł napisania książki o tym, co zostało z chrześcijaństwa w kulturze polskiej, to znaczy miał to być szereg rozmów nie z zawodowymi katolikami i nie z zawodowymi komunistami, tylko z tą trzecią siłą w Polsce, to znaczy z wielkimi artystami. Ten zbożny zamiar niestety upadł, ale jedno pozostało: mianowicie ci wszyscy ludzie, więc socjologowie, filozofowie, pisarze, artyści, reżyserzy, ci wszyscy ludzie okazali się być często pod silnym urokiem chrześcijaństwa, ale jego wartości moralnych, jego wartości, powiedziałbym, etycznych i estetycznych, natomiast oni wszyscy byli heretykami w tym znaczeniu, że hairesis to jest wybór i że człowiek wybiera sobie coś, co akceptuje, a odrzuca resztę rzeczy. […] Na pewno chrześcijaństwo powinno dawać kulturze polskiej tę tonację tradycji zakorzenienia historii, ten wymiar historyczny w najgłębszym sensie, ale z drugiej strony to musi być to chrześcijaństwo, które w Kościele katolickim podjęło przez Sobór Watykański dzieło wielkiej przemiany postaw i myślenia. Bo to właśnie Sobór Watykański II w konstytucji Gaudium et spes proklamował te cechy kultury, których ocalenie uważamy za najważniejsze i w Polsce, i na świecie, mianowicie jej pluralizm i wolność kultury. I to właśnie Sobór Watykański II powiedział, że ani Kościół, ani państwo nie powinny określać modelu ani treści kultury.
Janusz St. Pasierb
Stefan Kisielewski swoim wystąpieniem pt. „Polska między Wschodem a Zachodem” zapoczątkował działalność Centre du Dialogue. Było to 14 grudnia 1973 r. Zgromadził pełną salę. Oto fragment jego odczytu.
Proszę Państwa, tytuł tej pogadanki mojej oczywiście nie powinien być interpretowany geograficznie. Każde miejsce leży między jakimś wschodem a jakimś zachodem. Chodzi oczywiście o pojęcia duchowe czy symboliczne. Istnieje w Polsce dużo ludzi, ludzi mojego pokolenia i młodszych, którzy będąc przeciwnikami tego ustroju, w którym żyjemy, nie zgadzając się z nim, ani z jego założeniami filozoficznymi, ani społecznymi, ani z jego praktyką, zwalczając go o ile możliwości, jednocześnie chcieliby jednak mieć również jakąś satysfakcję z Polski, że Polska jaka jest, taka jest, ale coś jest w niej nam bliskiego, coś, co się nie zmienia pomimo wszelkich przemian historycznych. Jest jakaś polska specyfika, która funkcjonuje zawsze. Jest to taki nowy mesjanizm jakiś, może na siłę trochę tworzony, ale wiadomo, że człowiek samym sprzeciwem nie wyżyje i musi mieć jakieś rzeczy do idealizowania.
Z Polską – jak wiemy – jest kłopot. Polska przede wszystkim zmienia się co kilkadziesiąt czy co kilkanaście lat. Taki jakiś z niej kameleon. Zmienia się ludnościowo, geograficznie, politycznie i jakaś definicja ponadczasowa jest trudna. Była taka definicja cierpiętnicza, że Polska to jest Chrystus rozpięty na krzyżu między dwoma łotrami. A znowu kiedyś Antoni Słonimski sparafrazował to, powiedział, że Polska to jest przedmurze chrześcijaństwa, ale przedmurze obrotowe od wschodu i od zachodu.
[…] Czy te dwa nurty: Polacy w tzw. wolnym świecie i Polacy w tzw. komunistycznym
świecie, spotkają się kiedyś, czy się nie spotkają? Ja nie jestem łatwym optymistą i w żadne cuda czy żadne wyzwolenia, czy żadne powszechne wojny narodów już nie wierzę. Pamiętam jak kiedyś w ’47 roku spytałem księdza Piwowarczyka, czy widział jakiś tam film. A on mi na to powiedział: „Panie Kisiel, ja nie chodzę do kina, do teatru, do kawiarni, póki Polska nie będzie zupełnie wolna”. Na to ktoś, co to słyszał, mówi do mnie potem: „Popatrz, biedny człowiek, trzysta lat do kina nie pójdzie”. Otóż był to pesymizm żartobliwy. Nie wiem, czy należy go podzielać. Mnie się wydaje, że na żadne pomoce zagraniczne i cuda liczyć nie ma co, jeżeli sobie sami nie pomożemy, to nam nikt nie pomoże. A sami możemy sobie pomóc, jeśli chodzi o kraj, właśnie rozwijając tę specyfikę duchową, specyfikę kulturalną, specyfikę temperamentu społecznego, która jest, którą widzimy, i wiara, która podtrzymuje nas w jakiej takiej nadziei i chęci do życia i optymizmie.
Stefan Kisielewski, 14 XII 1973
[…] Misja „rządu dusz” na pewno należy do przeszłości, ale misja przekaźnika pewnych wartości i pewnych niepokojów, budzenia myślenia samodzielnego i kształtowania postaw, istnieje. I trudno powiedzieć, w jakim stopniu ta nowa inteligencja tą misję spełni, ale w każdym razie wydaje mi się, że świadomość, że ona właśnie powinna być tym przekaźnikiem wartości, istnieje i…, jest jakimś elementem istotnym w naszej pracy. Ale oczywiście to nie zwalnia od krytycznego przyglądania się sobie jako grupie społecznej czy środowiskom, w jakim stopniu tą rolę spełniamy.
Tadeusz Mazowiecki